Sara R.
Treści:
A jakiego rzędu procentowego obcinasz?
Można, ale po co? "Wszystko mi wolno, ale nie wszystko mi służy". Dużo lepsze wyniki i efekty treningowe uzyskuje się właśnie po posiłku - masz siłę i jesteś w stanie przeprowadzić bardziej efektywny trening. Jest to moja opinia, wyrobiona po zapoznaniu się z argumentami "za" oraz "przeciw". Zdecydowanie więcej jest "przeciw" jeśli chodzi o trenowanie na czczo.
Tak jak kolega wyżej, proponuję pracę nad proporcjami mięśni. Jeśli rozbudowałaś nogi, to Twój plus, ale teraz możesz z kolei skupić się bardziej na górze ciała i mięśniach korpusu, trening z dużą ilością ćwiczeń na nogi wykonując max raz na tydzień ("kaczki" robią się raczej z czworogłowych, więc przypilnuj dwugłowe ud!). Jeśli zrobiła się "kaczuszka" to znaczy, że mogą być przykurcze, więc koniecznie poświęć więcej czasu na stretching. Dietę w sumie na razie zostaw jak jest, chyba że intensywność ćwiczeń rzeczywiście ulegnie znacznemu obniżeniu.
To nie do końca tak... można tyć, przyjmując zbyt mało kcal (spowolniony metabolizm), a jakoś jedzenia jest często o wiele bardziej istotna niż bilans. Poczytaj trochę po forach, czego unikać w knajpach i jedz rozsądnie. Staraj się mieć ze sobą suszone owoce czy orzechy, bo przynajmniej nie będzie Cię ciągnąć do śmieciowych przekąsek. Bilans ujemny jak najbardziej zachowaj, ale naprawdę uważaj na jakość jedzenia. Jeśli masz możliwość przygotowania w miejscu, gdzie będziesz, choćby i zdrowej kanapki, to jest to o niebo lepsze niż hamburger z McSracza. Staraj się, aby przynajmniej jeden posiłek był "prawdziwy" i czysty", jak to mówią i powinno być ok, byleś nie tracił rozsądku. Koniec końców, dwutygodniowy brak spadku wagi Cię nie zabije, pilnuj, żebyś nie przybrał :)
Uczę śpiewać, więc siedzę za klawiszami przez kilka godzin. W domu raczej też na siedząco dużo czasu spędzam, prócz normalnej "domowej" aktywności (sprzątanie, gotowanie...)