6 marca 2015 12:17 •
Redukcja, a 6-dniowy wyjazd?
Cześć!
Od 21.02. jestem na ścisłej reudkcji. Plan żywieniowy został ułożony przez trenerkę personalną, do tego 3-4 x w tygodniu siłownia + aeroby i suplementacja bcaa. Dotychczas trzymam się planu i zamierzam nie robić cheatmealów przez peirwszy miesiąc. Niestety, 21.03. wyjeżdżam na 6 dni w Alpy i obawiam się, że to może zaprzepaścić moje efekty. Tyle dobrze, że będę aktywna fizycznie (4 dni jazdy na desce, 2x siłownia). Gorzej z żywieniem. Śniadania spokojnie mogę jeść według planu. Jeden posiłek może mi zastąpić baton proteinowy lub odżywka białkowa z waflami ryżowymi. Ale co zresztą? Oczywiście będę świadomie podejmować decyzje o wyborze dań, starając się jak najbardziej upodobnić je do tych, które jem na co dzień. Ale wiadomo, że jedzenie, którego nie zrobię sama może mieć niepożądane składniki oraz rozkład BTW. Dodam, że nie jem nabiału ani mięsa (nietolerancja), tylko ryby, owoce morza i jajka.
Moje pytanie: Jak zminimalizować uboczne skutki "odżywiania wyjazdowego"?
Od 21.02. jestem na ścisłej reudkcji. Plan żywieniowy został ułożony przez trenerkę personalną, do tego 3-4 x w tygodniu siłownia + aeroby i suplementacja bcaa. Dotychczas trzymam się planu i zamierzam nie robić cheatmealów przez peirwszy miesiąc. Niestety, 21.03. wyjeżdżam na 6 dni w Alpy i obawiam się, że to może zaprzepaścić moje efekty. Tyle dobrze, że będę aktywna fizycznie (4 dni jazdy na desce, 2x siłownia). Gorzej z żywieniem. Śniadania spokojnie mogę jeść według planu. Jeden posiłek może mi zastąpić baton proteinowy lub odżywka białkowa z waflami ryżowymi. Ale co zresztą? Oczywiście będę świadomie podejmować decyzje o wyborze dań, starając się jak najbardziej upodobnić je do tych, które jem na co dzień. Ale wiadomo, że jedzenie, którego nie zrobię sama może mieć niepożądane składniki oraz rozkład BTW. Dodam, że nie jem nabiału ani mięsa (nietolerancja), tylko ryby, owoce morza i jajka.
Moje pytanie: Jak zminimalizować uboczne skutki "odżywiania wyjazdowego"?
1125
6
dodał odpowiedź 6 marca 2015 12:28
Witaj,
Jeśli będziesz miała dostęp do internetu to nie widzę, żadnego problemu. Polecam podczas wyjazdu skorzystać z serwisów MyFitnesspal (dostępny także na komórkę) lub Potreningu i wpisać swoje zapotrzebowanie oraz makroskładniki i rotować tym co jesz. Zabierz wagę, zrób odpowiednie zakupy na miejscu i śmiało możesz liczyć. Michał Karmowski zawsze ma lodówkę i przed każdym wyjazdem np. na dwa dni w przód przygotowuje posiłki. To też nie problem, jednak jeśli nie będziesz miała jak liczyć, nie będziesz miała dostępu do kuchni to proponuję w miarę rozpisać podstawowe produkty jakich będziesz używać (dokładnie spisać ich kaloryczność) i starać się jeść na oko bo innego sposobu nie widzę. Co do skutków ubocznych - jeśli nie będziesz się obżerać, starać się w miarę jeść przyzwoite dla siebie gramatury posiłków, nawet nie ma mowy o jakimś przytyciu ;) Pozdrawiam
dodał komentarz 6 marca 2015 12:33
Na szczęśćie Internet będę miała i postaram się kupić jak najwięcej odpwiednich produktow, które nie wymagają obróbki termicznej :)
Dziękuję za rzetelną odpowiedź!
dodał komentarz 6 marca 2015 12:43
Dodam od siebie, że MyFitnessPal ma także bazę produktów z zagranicy więc jeśli będziesz miała dostęp do kuchni śmiało możesz korzystać z posiłków ciepłych przygotowanych przez Ciebie samą :) Pozdrawiam
dodał odpowiedź 6 marca 2015 13:00
Mi byłoby szkoda zaprzątać sobie głowy jedzeniem na wyjeździe, na który mamy szanse 1-2 razy w roku ;) Jeśli chcesz liczyć żarcie, to rób to na oko, ewentualnie wpisuj w jakiś kalkulator internetowy i po problemie. Według mnie najlepszym wyjściem byłoby po prostu nie zapychanie się na siłę :)
dodał komentarz 6 marca 2015 13:04
To na pewno. Okazało się, że mam znacznie silniejszą wolę niż myślałam. A że oprócz pierwszych efektów redukcji widzę znaczną poprawę w samopoczuciu to tym bardziej żal byłoby mi zjeść wielką porcję i męczyć się wyrzutami sumienia :)
dodał odpowiedź 6 marca 2015 18:07
na internecie obliczaj sobie co i jak. nie zapychaj się w 100% jedz tak by nie być po prostu głodnym i tyle.