Chciałem poruszyć temat słynnego ćwiczenia nóg. Osobiście uważam, że pewnym ludziom po prostu się "trafiają" chude nogi i choćby trenowali wyłącznie je, nie będą w stanie z nimi nic zrobić. To jest po prostu dany typ budowy ciała. Mój jeden kolega ma np. bardzo grube łydki, a nic nie ćwiczy. Z kolei kto inny ma bardzo chude. I o ile można sobie wyrobić mięśnie bicepsa czy te na udach, to wydaje mi się, że raczej w miejscu gdzie zapinamy zegarek na rękę oraz tam gdzie kończą nam się na nogach skarpetki "połówki" takich mięśni do wyrobienia po prostu nie ma. Sam mam chude nogi, chude przedramiona ale mięśnie na udach uważam za całkiem spoko. Stąd też nie wydaje mi się aby to było takie "hop-siup i po sprawie" a bardziej w tym wypadku winiłbym budowe ciała czy genetykę. No bo jakim cudem taki np. gość ma sobie zbudować w tych miejsach mięśnie? Efekt ćwiczeń byłby wyłącznie taki: http://i.imgur.com/wCXvJHv.png
Czy mam racje w tym co piszę?
Witaj!
Takim dobrym przykładem jest Dennis Wolf, który całe życie zmaga się z rozbudową łydek. Profesjonalista z takim stażem treningowym jak on, na pewno wypróbował wszystkie metody na ich poprawę, ale nic z tego, ciągle mu odstają od reszty i prawdopodobnie tak zostanie.
Osoby z brakiem predyspozycji do wielkich łydek, mimo wszystko nie powinny ich odpuszczać, a dołożyć wszelkich starań by wypróbować najcięże systemy treningowe by nimi wstrząsnąć, może uda się chociaż nieznacznie je poprawić, ale to zawsze coś.